poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział 10

* Natalie *
Pobiegłam szybko do pokoju i schowałam się w szafie. Zaczęłam płakać. Boże, jak ja nienawidzę płakać! To takie żałosne.  Ja, cała jestem żałosna. Nie powinnam być taka dla Nialla. On się tak bardzo stara... Muszę go przeprosić. Ale nie teraz, bo się jeszcze mnie przestraszy. A właśnie, że pójdę teraz! Nie nie pójdziesz! Pójdę! Nie! Tak! Nie! Tak!

- Ja pierdole! Znowu gadam do siebie! A raczej myślę.... Dobra, idę!

Zeszłam powoli na dół. Soph nie było, a chłopacy gadali na sofie. Stanęłam na schodach i chwile na nich patrzyłam.

- Niall... - powiedziałam cicho... Kurwa! Szyja wciąż mi krwawi! Szybko pobiegłam do kuchni.

* Niall *

- Chłopaki, mówiliście coś? - zapytałem.
- Nie. - powiedzieli jednocześnie.
- Hm.. musiałem się przesłyszeć. Ide do kuchni.

Poszedłem. Gdy weszłem, pierwsze co zobaczyłem to Natalie próbująca zatamowaą krwawienie ze swojej szyi. Kiedy ona zeszła?

- Daj pomogę. - wziąłem od niej ręcznik i zacząłem delikatnie przyciskać. w tym czasie drugą ręką sięgnąłem do apteczki i wziąłem bandaż. Opatrzyłem jej szyje. Ona cały czas milczała.

- Gotowe.
- Niall...
- Tak? - Natalie gwałtownie mnie przytuliła.
- Przepraszam za tamto. Nie chciałam. Naprawdę. No może trochę. Udawaj, że tego nie słyszałeś... Tak bardzo się przepraszam...
- Nic nie szkodzi... Rozumiem.
- Wiesz co?
- Co?
- Gówno! 1:0. Grasz dalej?
- Zrywam. 1:1.
- Jestem w ciąży. 2:1.
- Jestem bezpłodny. 2:2
- A kto mówi, że z tobą? 3:2
- A kto by cie chciał? 3:3
- Twój brat. 4:3
- Mój brat jest gejem. 4:4
- Jak on to ty też 5:4
- To nie jest dziedziczne. 5:5
- Ale ty to odziedziczyłeś. 6:5
- Spierdalaj! - 6:6.
- A będziesz mnie gonił? 7:6. Poddajesz się?
- Hmm... Tak. Hahaha. Dobra jesteś.
*Oczami Soph*
W pokoju znowu zaczęłam płakać. Naprawdę wtedy załamałam się. Nagle usłyszałam czyjś krzyk. Szybko Zbiegłam na dół aby zobaczyć co się stało. Widząc Harry'ego szarpiącego się z Huskym byłam zirytowana.
-Husky do pokoju. Na dywan i czekaj.- powiedziałam odprowadzając psa wzrokiem.
-Myślisz, że to zwierzę Cię rozumie? -powiedział Harry.  Zmierzyłam go. Myślałam ,, Ja Ci dam zwierzę.... Każdy pies jest bardziej rozumny od Ciebie."
-Nie skomentuję twojej jakże mądrej i wysoko poziomowej wypowiedzi. Masz szczęście że to ja a nie Natalie.


czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 9.

* W ciągu dalszym Soph*
Nagle, kiedy już żegnałam się z życiem mój wujek Snoop podbiegł do Alex'a i powstrzymał go. Jednak, ten dalej mnie trzymał. Popatrzyłam na mojego wujka, z pożegnalnym wzrokiem.
- Żegnajcie. - powiedziałam zabierając ręce mojego wujka z dłoni Alex'a- Mam nadzieję, że będziecie mieli ze mną dobre wspomnienia.
Wtedy po prostu wydałam z siebie krótki szloch. Nagle Alex zastygnął. Zauważyłam dużego Husky'ego z tak samo niebieskimi oczami jak Natalie. Alex zaczął wyklinać psa który go ugryzł w rękę. Puścił mnie.  Całkowicie w rozsypce odeszłam na 3 kroki. Snoop podszedł do mnie, ale odsunęłam się. Liam, zabrał obu noże, i rzucił je na podłogę w kuchni. Zayn obezwładnił Max'a, a Louis Alex'a. Niall pocieszał Natalie, choć ta wcale tego nie potrzebowała. . Musiałam sama się uspokoić. Snoop, tylko powiedział, że zachowuję się dokładnie jak mój ojciec. Muszę wszystko zrobić sama.
- Niall! Odwal sie ode mnie, kmiocie! - wydarła się Natalie i pobiegła do pokoju, wyrywając sie z objęć Nialla.
- Sam wiesz, jakie miałam z obojgiem kontakty. Z resztą, nie warto w tym stanie ze mną rozmawiać. Wgl. chłopaki, to mój wujek. Snoop Dogg. Wujku, to Niall, Liam, Louis, Zayn i Harry. - powiedziałam  wstając. - Jak widzisz, potrafię szybko się pozbierać z rozsypki. Ale jednak, wiadome jest co będzie działo się ze mną nocą. Sam o tym dobrze wiesz. - powiedziałam idąc do kuchni, aby pozbierać noże. Przeszłam obok Snoop'a. Tak bardzo nienawidziłam siebie za to, że się z nimi pożegnałam. Snoop złapał mnie za nadgarstek w bandażu. Zacisnął rękę trochę za mocno, co sprawiło, że nadgarstek znowu zaczął krwawić.- Szzzzzz cholera jasna! Snoop, puść, bo mam tu ranę. - powiedziałam wyrywając się.
- Jaką ranę znowu? - powiedział patrząc na mnie podejrzliwe.
- Normalną. Ostatnio kiedy byłyśmy w kinie, z Natalie, jakaś banda naskoczyła na Niall'a i Harry'ego. Stanęłam w ich obronie i popatrzyłam jednemu chłopakowi prosto w oczy. Tak, znowu ich użyłam. Znowu zabiłam tym cholernym wzrokiem. To mnie doprowadziło do tego stanu. Puść.- powiedziałam znowu zaczynając płakać. - Coś ci jeszcze powiem. Jeśli mi na kimś cholernie zależy, nie panuję nad tym i w głowie dzieje się naprawdę wszystko. Dlatego nie powinnam się do nich przywiązywać. Też dlatego staram się być non stop w pokoju. Żeby się do was nie przywiązywać. To jest cholernie trudne, ale próbuję. Wujku, naprawdę, nie obraź się ale lepiej mnie puść. Chłopaki, jesteście naprawdę fajni. Można się z wami dogadać, ale ja nie mogę z wami przebywać, bo jestem cholernie wrażliwa i łatwo się przywiązuję. Robię to nie dlatego, że nie chcę was poznać, czy zaprzyjaźnić się z wami. Robię to, bo się o was troszczę, i nie chcę wam zrobić krzywdy. Naprawdę, przepraszam was za wszystko. - powiedziałam, po czym poszłam ze łzami w oczach do pokoju. Znowu otworzyłam okno i usiadłam na parapecie.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 8

* Natalie *

Nie wierzę, że to powiedział. Jak mógł. Przecież wiedział, że jestem przewrażliwiona na tym punkcie. No dobra, nie wiedział, ale  i tak. Słyszałam jak Soph z nim rozmawia. Hahahahha. Ciekawe gdzie on o tej porze znajdzie otwarta kwiaciarnie. Soph znowu zaszyła się w pokoju. I tak nie przyjmę jego przeprosin choćby nie wiem jakie kwiaty mi przyniósł. Ale Harry dowalił z tymi żywiołami. Ktoś zadzwonił do drzwi!

- Ding, dong! - krzyknęłam schodząc.
*Soph*
Poszłam do pokoju, aby jednak spokojnie się ogarnąć.Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Zeszłam na dół, aby zobaczyć kto to.  Natalie otworzyła drzwi, kiedy byłam za nią. Zobaczyłam Max'a i Alex'a. Max wziął Natalie. Przyłożył jej nóż do szyi. Chciałam jej pomóc, ale to samo zrobił ze mną Alex. Chciałam się wyrwać, ale nóż był przy mojej tętnicy. Nie mogłam nic powiedzieć. Modliłam się w duchu, żeby któryś z chłopaków szedł i zawołał pomoc.
- Alex, nie wygłupiaj się. Daj mi się przynajmniej z nimi pożegnać. Albo weźcie mnie. Natalie dajcie żyć.
- Możesz im co najwyżej krzyknąć, że już nigdy nie wrócisz. - powiedział, bardziej dociskając ostrze do mojej tętnicy.
- Emm.... Tylko, poluzuj mi troszkę struny głosowe dobrze?- powiedziałam biorąc jego rękę i delikatnie odsuwając jego nóż od mojego gardła. Kiedy odsunął lekko rękę, miałam ochotę piszczeć, i tak też zrobiłam- CHŁOPAKI RATUNKU!
Alex, trochę za bardzo nacisnął nóż do mojej krtani, co spowodowało,że sprawiało mi to ból. Chłopcy szybko przyszli. Popatrzyłam na nich ze łzami w oczach. Niall chciał podejść.
- Ani kroku, bo nie przeżyją. - powiedzieli Max i Alex jeszcze bardziej dociskając nam ostrza do tętnic. Zaczęłam nerwowo oddychać i szybko myśleć co zrobić.
- Alex, wiem, że tego nie zrobisz. Wiem, o tym. Alex nie wydurniaj się kurwa!- mówiłam łamiącym się powoli głosem.
- Nie? Obiecałem ci, że cię zabiję. Obiecałem,  słowa dotrzymam.- powiedział mocniej mnie trzymając. Wiedziałam, że jestem o krok od śmierci.
- Ale wypuśćcie Natalie. Max, to ty ją zdradziłeś, więc to ty jesteś winien. Wypuść ją. Weźcie mnie, a ją zostawcie. Ona niczym wam nie zawiniła. Niczym. - mówiłam już płacząc.
- No niby niczym - powiedziała ochryple Natalie,
* Natalie *
- Co zrobiłaś? - zapytała przez łzy Soph.
- No powiedz. - rozkazał mi Max mocniej przyciskając nóż.
- Gdy się dowiedziałam, że mnie zdradza, uprzykrzałam mu życie jak mogłam. Pamiętasz te moje wypady? Właśnie wtedy do niego chodziłam i rozwalałam mu każdy romans.
- Dlatego teraz za to zapłacisz suko.
- Sam jesteś suką, kutafonie - zaczęłam mu pyskować - Jesteś słaby. Używasz noża w stosunku do dziewczyny jakbyś nie mógł mnie utrzymać albo zabić gołymi rękami. Pluje na takiego prześladowcę, sukinsynie. Przepraszam. Powinnam powiedzieć "zasrany pokemonie" bo współczuje twojej mamie.
*Soph*
Kiedy o tym usłyszałam, nie mogłam w to uwierzyć. Alex jeszcze bardziej docisnął ostrze.
- Ty też święta nie jesteś. No przyznaj się, co mi powiedziałaś.- powiedział mój były.
- Prawdę. Bo prawdą było i jest to, że zostawiłeś mnie kiedy byłam w rozsypce. Miałeś mnie w dupie zostawiając mnie. No dalej, zabij mnie ! Przecież, wiem, że jesteś chętny do tego! Pierwszy raz jestem w takim stanie, więc doprowadź do tego, że już nigdy tego nie poczuję. Doprowadź do tego, że już nigdy nie pokocham ani nie zaznam szczęścia. No dalej. Przecież chcesz. No dawaj.
- Co jest? - zapytał lokowaty. Wszyscy, chcą coś zrobić, a ten dopiero się obudził.
- Brawo za zapłon Harry. Alex, zrób to normalnie, i wbij mi ostrze w serce. Zadaj mi przy tym najwięcej bólu jak potrafisz. - powiedziałam. Wtedy Alex wziął zamach, ale jednak ktoś podbiegł szybko i powstrzymał go. Max, wypuścił Natalie, by powstrzymać tę osobę. Niall szybko rzucił się aby ją przytulić, Liam i Louis chcieli podejść, ale ktoś im nie pozwolił.

Rozdział 7.

*w ciągu dalszym Natalie *
- Gorzej się czułam, nic poważnego. - powiedziała Soph próbując się uśmiechnąć. - Co robicie?
- Oglądamy jakąś komedię. Która właśnie się skończyła. - powiedział Liam. Soph po prostu usadziła się obok okna. Najdalej od wszystkich.
- Niall? - popatrzyła na blondyna jakby chciała mu o czymś przypomnieć.
- Przepraszam Natalie. - rzucił. Soph do niego podeszła i pieprznęła go w głowę.
- Słucham? - powiedziała dość ostro, nawet za ostro jak na nią, Soph.
- Przepraszam. - powiedział Niall patrząc na mnie. Kiwnęłam głową. Soph coś mamrotała pod nosem, że prędzej przedszkolak by zaskoczył o co chodzi.
- Boże, ja cie błagam weź mnie stąd. Do kościoła przecież chodziłam tak? - szepnęła prawie nie słyszalnie Soph.
* Oczami Soph*
Po tym, jak pieprznęłam Nialla, bo nie wiedział ,,co zrobić" zaczęłam prowadzić monolog wewnętrzno-zewnętrzny. Czyli myśli typu : ,, Ja go kiedyś zajebię" , ,,Boże, nie karz mnie więcej",    ,, Przydałoby się do kogoś przytulić i się rozpłakać. ".
- Co teraz?
- 3 metry nad niebem. Dobry film. - rzuciłam cicho.
 Oglądaliśmy spokojnie. Przyszła dla mnie całkiem ważna kwestia.
- I wtedy zdajesz zaczynasz rozumieć że nic nie dzieje się dwa razy. Już nigdy nie poczujesz się tak samo. Nigdy nie wzniesiesz się trzy metry nad niebo. - szepnęłam. Tak cicho, żeby nikt nie mógł tego usłyszeć.Oglądałam ten film tysiące razy sama i nigdy nie płakałam. Dopiero wtedy jedna łza spłynęła po moim policzku. Nawet się nie ruszyłam. Pod koniec Natalie się rozpłakała, a chłopaki próbowali się powstrzymać. Kiedy film się skończył spokojnie wstałam. - Napijecie się czegoś?
- Nienawidzę cię! Dobrze wiesz, że nie powinnam płakać na filmach bo to mnie rozczula! - powiedziała Natalie. Niall ją przytulił. Coś czułam że para nam się szykuje.
- Jak macie, to soku pomarańczowego. - powiedział Louis. Nalałam soku do 6 szklanek. Kiedy już wszystkie były na stole wróciłam do kuchni. Musiałam chwile pobyć wtedy sama. W końcu, kolejna łza wydostała się na powierzchnię mojej cery. Miałam ochotę jeszcze bardziej się rozpłakać. Tego już naprawdę nie mogłam powstrzymać. Napisałam szybko kartkę ,,Jestem u siebie. Wiem, właśnie teraz zachowałam się chamsko, ale musiałam. Soph xoxo" i położyłam ją na stole. Szybko poszłam do siebie. Naprawdę, już sama siebie wtedy nie rozumiałam. W pokoju, było cholernie zimno przez moją głupotę, bo nie zamknęłam wtedy okna. Ale to nawet lepiej. Na dworze padał deszcz i strasznie wiało. Usiadłam na parapecie. Wiatr drażnił moją skórę, ale dalej siedziałam. Łzy same spływały po moich policzkach.  Kiedy zamknęłam oczy, dalej widziałam przerażenie w oczach tego chłopaka. Tak bardzo siebie za to nienawidziłam. Nienawidziłam tego, co mogły robić z innymi moje oczy. Gdybym mogła to wszystko cofnąć. Wszystko do momentu wejścia do kina. Nie krzyknęłabym wtedy. Nic tak naprawdę by się nie stało. W całym domu, nastąpiła cisza. Ja po cichu płakałam. Nagle do pokoju wszedł Zayn.
- Soph? Jasna kurwa co tu tak zimno? - podszedł do mnie zamykając okno. - Co ci?
- Nic. Co jest?
- Niall...
- Boże, tylko nie karz mi się na niego wydzierać, bo się załamie w środku zdania. - mówiłam idąc do salonu. - Niall, coś ty znowu zrobił?
- On powiedział, że Natalie jest nienormalna. I wtedy było coś jakby żywioły przeszły przez salon nic nie ruszając. - powiedział Harry. Popatrzyłam na Nialla wzrokiem zabójcy. Miałam ochotę po prostu się wydrzeć.
- Czy ty jesteś zdrowy na umyśle?! Żadnej dziewczynie nie wolno mówić takich rzeczy! Żadnej. Gdybym to była ja, to byś nie wiem jak skończył. Teraz idziesz do kwiaciarni, kupujesz jakieś róże, i ją przepraszasz. - po tym głos mi się załamał. Wybiegłam z salonu do kuchni, żeby ochłonąć. Szybko się uspokoiłam i musiałam wrócić. - Dotarło do ciebie ? Nigdy nie mów dziewczynie takich rzeczy, bo ona to inaczej, niż masz na myśli. I myśl co mówisz. Myśl. - powiedziałam uspakajając się w myślach. Po moich rękach ( ruchy dłoni) można było wtedy zauważyć, że zaraz znowu zaleją mnie łzy i nie będzie dobrze. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
__

piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 6.

* Oczami Soph*
 Chłopcy chcieli naleśniki, więc spoko. Zrobiłam je i kawę. Nagle zeszła Natalie, z pytaniem gdzie są jej naleśniki. Odpowiedziałam jej. Kiedy naleśniki się skończyły, poszłam zrobić jeszcze. Zrobiłam w przeróżnych kształtach. Kiedy znowu tacę zaniosłam do salonu, trochę gorzej się poczułam. Postanowiłam iść do pokoju, ale Natalie zaczęła coś odwalać z lustrem. Przez swoją głupotę, upuściła je, a to, rozbiło się na kawałki. Szybko zabrałam się za sprzątanie. Kiedy już wszystko pozbierałam, poszłam wyrzucić szkło. Wyrzucając kawałki, zacięłam się znowu po żyle. Zasyczałam cicho
- Jasna cholera, znowu. - powiedziałam idąc do apteczki, aby zatamować wyciek krwi. Po zabandażowaniu nadgarstka poszłam do siebie. Wzięłam mój telefon i słuchawki. Włączyłam  Just a Dream i wyciągnęłam mój zeszyt od wierszy. Wzięłam długopis i zaczęłam pisać.

,, A może jednak?"
,, A może jednak kiedyś mnie pokochasz,
A może jednak nie zrezygnujesz?
A może jednak mi się podobasz,
A może jednak to, mnie zawsze przekonywujesz?
A może jednak się nie poddamy,
A może jednak mnie nie zostawisz?
A może  jednak naprawdę się kochamy,
A może jednak oboje naciśniemy miłości klawisz?"

Po napisaniu, mojego ,,dzieła" postanowiłam nie przerywać słuchania muzyki. Zapomniałam, ze mam głośną muzykę, a kiedy sobie o tym przypomniałam, napisałam kartkę ,, Wchodzić/ wbiegać bez pukania. Soph, xoxo ". Wywiesiłam ją na taśmę  na zewnętrzną stronę drzwi. Wróciłam na łóżko, i znowu puściłam muzykę. Po parunastu piosenkach nagle wpadł do pokoju Niall. Wstałam do niego, z miną typu ,, Seriously?".
- Co ci? Czemu ty masz cały czerwony policzek? Niall, coś ty zrobił?
- Natalie mnie trzasnęła, z taką siłą, że poleciałem do cb.
- Bo? Ja cie nie uderzę, bo po 1. za mało Cię znam.
- Przez przypadek, nadepnąłem jej na nogę.
- Idiota. Przecież, mogłeś jej stopę złamać. Teraz oboje idziemy, ja żeby ją w razie czego powstrzymać, a ty, żeby ją przeprosić. Ani mi się waż, tego nie zrobić.- powiedziałam, ostrzegając go. Oboje zeszliśmy. - Elo.

* Natalie *

Zeszli. Chłopacy patrzyli na mnie niepewnie.

- Już jest spoko. Hej. Co się zaszyłaś w pokoju?

czwartek, 8 stycznia 2015

Rozdział 5

* oczami Natalie *
Ja pierdole. Nie wierzę, że znowu to zrobiła. Dobrze przynajmniej, że się ubrudziła dżemem więc mogłam dać jej pretekst by wyszła. Gdy pobiegła na górę, chłopacy spojrzeli na mnie oczekując wyjaśnień.

- Hej! Co u was? O Boziu! Niall, ty zjadłeś prawie wszystkie naleśniki! Ty to masz spust, hahhaha. Chcecie obejrzeć jakiś film? Może horror? O, już wiem! Obejrzyjmy "Mama". Dobra? Chodźcie do salonu. Ta kuchnia jest taka mała. O, co to? Yay! Znalazłam moją przytulankę! Poznajcie Donkey'a! Mam go od małego. Harry, czemu robisz taką minę? Nie mów, że masz skojarzenia z Donkey'em...

- Proszę cię, nie musisz tego ratować. Po prostu, ubrudziłam się dżemem, i nie wymyślaj bajek. I daj chłopakom dojść do głosu, bo i tak jesteś wariatką.

- Ty jesteś! Żeby nie zrobić mi naleśników z Nutellą... HAŃBA CI!

- Nie spinaj się tak dobrze? Złość piękności szkodzi. Twoje naleśniki, są w lodówce. Przepraszam was za nią. Zawsze tyle gada, jak chce uratować sytuację. To co u was?

- Jakiej piękności? Czy ten dżem wpadł ci do oka? - mówiłam, idąc do kuchni po naleśniki.

- Nie. W porównaniu do mnie, jesteś całkiem całkiem piękna. - powiedziała idąc również do kuchni, aby dorobić naleśników.
- Ocipiałaś?
- Nie. Z czym wam zrobić naleśniki? Macie do wyboru dosłownie wszystko.

- Ze wszystkim! - krzyknęli.
- Ty jesteś ode mnie ładniejsza - i znowu zaczęła się jedna z naszych zacnych kłótni, która z nas jest ładniejsza.
- Z ciebie to idiotka. Ładna idiotka, i się ze mną  nie kłóć. Okay! - zaczęło jej się pewnie nudzić, więc zrobiła naleśniki w różnych kształtach. W serducha, gwiazdki, róże, kółka, kwadraty, prostokąty, trójkąty, w kształcie butów, krówek, gołębi, lusterek, żółwi, jakiegoś czegoś do jedzenia, kotów i kwiatów. Wyszła jej tego całkiem spora kopka.
- Będę! Ja chcę róże! Harry pewnie będzie chciał koty, Zayn lusterka, Liam żółwie, Louis gołębie a Niall, to coś w kształcie jedzenia. I ty jesteś ładniejsza. - mówiłam jej gdy szłyśmy do salonu.
- Niech sobie biorą co chcą. I ty. Na dodatek, nie będę się z tobą kłócić, bo idę do siebie. Chłopcy, przepraszam was

- Nie ma sprawy. - powiedział Harry.

Poszłam po lustro. Potknęłam je pod nos Soph.
- Widzisz? Ty. I kropka. - odłożyłam lustro - To co? Oglądamy ten horror?
- Co ty chcesz zdziałać z tym lustrem? Chcesz żeby pękło?
- Patrz. - wzięłam z powrotem to lustro, odwróciłam w swoją stronę i upuściłam. - Widzisz? Aż mi się wyrwało na mój widok.
- Tak to i Niall potrafi.- powiedziała Soph, wracając się, aby pozbierać kawałki stłuczonego szkła.
- HAHAHAHAHAHAHAHAHahaha ona cie nawet nie zna, a już wie, że jesteś głupi. - wyśmiał Nialla Zayn.
 Soph kaleka, musiała wyrzucając kawałki szkła lekko się przeciąć.








środa, 7 stycznia 2015

Rozdział 4.

* Ciąg dalszy oczami Natalie *
 Obie szybko zeszłyśmy, aby otworzyć drzwi. Soph, jak zwykle, zawsze chciała je otworzyć. Kiedy otworzyła, nasze drzwi, osłupiała. Zobaczyłam całą piątkę.Ta, ich wpuściła. Chłopcy się przywitali, po czym weszli do domu. Soph pewnie odruchowo schowała rękę za plecy.  Kiedy weszli, powoli zamknęła drzwi. Obie byłyśmy nie dość, że w piżamach, to oszołomione....
 * Oczami Soph*
Poszłam do Natalie. Otworzyła mi, na moje szczęście. Przeprosiłam ją, ta, zauważyła bandaże.... Nagle usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, i zobaczyłam chłopców. Wpuściłam ich, i wtedy znowu zachciało mi się płakać. natychmiast schowałam rękę za plecy. Weszli, a ja zamknęłam drzwi. Popatrzyłam na Natalie.....
- Hej. Napijecie się czegoś? Jesteście głodni? - zapytałam szybko zmierzając ku kuchni, aby wyrzucić żyletkę, zrobiłam to, co zamierzałam.
- Cześć. Ja jestem głodny! - mówił blondyn, szybko idąc do pomieszczenia w którym się znajdowałam.
- Siemka. Jakbyśmy mogli was prosić o sok, albo kawę.  - powiedział Liam.
- Robi się. Co byś zjadł? Naleśniki?
- Hmmmm... Chętnie. - powiedział Niall, Natalie, znikła z pola widzenia, zapewne do swojego pokoju. Szybko wzięłam się za robienie naleśników i kawy. Kiedy mieszałam ciasto, żyły dały o sobie znać. Jednak, nie takie bóle już się przeżywało, więc postarałam go olać.Kiedy zrobiłam już naleśniki, postanowiłam je zrobić z truskawkami, bananami, pomarańczami, brzoskwiniami i mango. Po nadzianiu naleśników, poukładałam je na tacy, i zaniosłam do pokoju. Kawę, przyniosłam chwilę po naleśnikach.
- A gdzie są naleśniki dla mnie? - zapytała Natalie z rękoma na biodrach.
- Naleśniki są dla wszystkich na tacy. Masz do wyboru z brzoskwiniami, pomarańczami, truskawkami, bananami i mango. - powiedziałam patrząc na ścianę. Trochę, żałowałam, tego, że mam tą ,, moc". W końcu, zapewne nie dowiem się, kto jaki ma kolor oczu.
- Dobrze wiesz, że ja lubię tylko naleśniki z Nutellą! Ty....Ty....Ty złodziejko niedźwiedzich łóżek!- powiedziała Natalie. Mimowolnie ręce mi przy niej opadły. Po chwili tego żałowałam, bo ujawniłam się z bandażem. Szybko schowałam rękę z powrotem. - Idź się przebierz.
 Wyszłam z salonu szybkim krokiem.